poniedziałek, 11 lutego 2013

Xdivers vs Artur Kozłowski


XDivers Veneto Project from Piotr Kardasz on Vimeo.

Gjenialna ( jak mawiał mój tata ) dyskusja pomiedzy członkami Xdivers a skromnym Arturem Kozłowskim:) która odbyała sie na gościnnych łamach portalu "Onet Podróże"
(w trakcie realizacji tego własnie projektu)
http://wyprawy.onet.pl/36418,510,1588684,ekspedycja.html

Artur:
Projekt ciekawy, zycze powodzenia. Nie rozumiem tylko jednego. Elefante Bianco zostalo wyeksplorowane do -139m glebokosci przez Oliviera Islera, 18 lat temu. Piec lat temu Luigi Cassati  dotarl i zmapowal (jestem pewien ze rowniez oporeczowal, to zawsze dobra praktyka w podwodnej jaskini...;)) jaskinie do -186m glebokosci podczas trwajacego 7 godzin nurkowania.http://www.prometeoricerche.eu/GIGI/Report/elefante_bianco_2004_ENG.htm
Z opisu artykulu zrozumialem ze wyprawa Veneto 2010 ma byc w jakis sposob pionierska i nurkowania ponizej 100m sa nazywane eksploracyjnymi. Czyzby byl jakis boczny niezbadany korytarz w jaskini, ktory czlonkowie Xtream Team zamierzaja odkryc?

Serdecznie pozdrawiam i zycze powodzenia w chlodnych wodach Elephante.

Wujek ( xdivers team):
Kolega poczyta ze zrozumieniem, zwłaszcza w kwestii eksploracji i słowa "pionierskie".

A może kolega pokaże gdzieś jakąś mapę do tych 180 coś?
Rozumiem, że kolega normalnie nurkuje takie rzeczy?
Artur:
Eksploracja - badanie nieznanych dziedzin i terenow.
Czy w artykule jest mowa o 'jakims innym rodzaju' eksploracji? Przeczytalem to co jest napisane i uprzejmie poprosilem o 'rzeczowe' wyjasnienie, to chyba nie moze byc take trudne? Postawa arogancji i odzywki typu 'poczytaj ze zrozumieniem' z pewnoscia nie sluza dobrze samej wyprawie i sa typowe dla 'anonimowych' bywalcow internetu wyrazajacych swoje madrosci siedzac w wygodnie w fotelu przed ekranem komputera. Byc moze przedstawienie sie ROWNIEZ byloby w dobrym tonie? W artykule jest wyraznie mowa , ze 'celem wyprawy jest eksploracja jaskini Elephante Bianco', mowi sie  o 'projekcie eksploracji', 'zaporeczowaniu i skartowaniu niezbadanej czesci jaskini w przedziale 120-160m', a w planie akcji nurkowania do 120m i 150m+ nazwane sa eksploracyjnymi. W opisie jaskini ( link O Jaskini, polewej stronie ekranu) nie ma wzmianki o nurkowaniu Islera w latach 90 ani tez o projektach Luigiego Cassati.
Jakikolwiek nie bylby ich rezultat, wydawaloby sie ze sa co najmniej 'warte' wspomnienia. Obydwaj ci panowie sa legenda swiatowego nurkowania jaskiniowego (co nie oznacza ze mlode ambitne i nieznane osoby nie moga odniesc rzeczy znaczacych)a ich wyprawy eksploracyjne naleza juz dzis do historii - tak, wyprawy podczas ktorych nastepowalo badanie i kartowanie nowo odkrytych, nieznanych wczesniej partii podwodnych jaskin.
>  > A może kolega pokaże gdzieś jakąś mapę do tych 180 coś? 
-186m. Postawa ignorancji i lekcewazenia jeszcze nikogo daleko nie zaprowadzila, a z wlasnego doswiadczenia moge jedynie powiedziec , ze moze byc w najlepszym razie przeszkoda na drodze ku samodoskonaleniu, a w najgorszym, czego nie zycze, gwozdziem do trumny. Proponowalbym zwrocic sie bezposrednio z ta prosba do Luigi Cassatiego,  jezeli jest jakis problem z kontaktem to chetnie sluze pomoca. Chcialbym przypomniec tutaj, bo mam nadzieje, ze nie uswiadomic, iz Internet nie jest jedynym zrodlem informacji, nawet dzisiaj, i ze nadal wszelkie powazne projekty speleologiczne sa czesto w pelni opisywane jedynie w krajowych fachowych czasopismach speleologicznych.
Niemniej, fakt braku lub pozrywane oporeczowanie nie powinno chyba nikogo dziwic biorac pod uwage przeplywy w jaskini Elephante. Jesli wiele wypraw nie klopotalo sie z kartowaniem swoich odkryc, nalezy nad tym ubolewac i kazda inicjatywa majaca na celu polepszenie tego stanu rzeczy jest godna pochwaly. Nie zwalnia to jednak nikogo, NIKOGO, od rzetelnego wywiadu na temat uprzednich eksploracji i uczciwego przedstawienia faktow, zanim przystapi sie do opisu wlasnych, dokonanych lub tez antycypowanych osiagniec. Jest to dobra praktyka, i zapewniam, pozwala z gory uniknac wiele nieporozumien, dwuznacznych i czesto nieprzyjemnych sytuacji - czasami rzeczywistosc jest duzo bogatsza niz nam to sie wydawalo na pierwszy rzut oka, czesto zdeformowanego rowniez mysleniem zyczeniowym.

> Rozumiem, że kolega normalnie nurkuje takie rzeczy? 
Nie wiem do konca co oznacza 'takie rzeczy' - krotkie, wczesniej odkryte sekcje obszernych kontynentalnych europejskich syfonow w  kilkumetrowej widocznosci?
Nie, normalnie nie nurkuje takich rzeczy. Nie interesuja mnie miejsca juz odkryte. Z pewnoscia syfony takie jak Elephante Bianco maja swoj urok jednak duzo bardziej fascynujace jest podazanie pasazem bez wiedzy co nastapi wraz z kolejnym metrem. Czy syfon zacznie sie wyplycac czy nadal bedzie schodzil glebiej i glebiej? I uczucie, ze nikt wczesniej tam nie dotarl, jakkolwiek megalomaniacko by to nie zabrzmialo. Ale to ja, kazdy podaza za wlasnymi marzeniami. W ciagu ostatnich dwoch lat, solo, z Jimem Warny lub grotolazami z Clare Caving Club i Shannon Cave Group odkrylismy 9km jaskin, z czego 7km pod woda. Widocznosc waha sie miedzy 0.5 do 1.5m, czesciej ponizej 0.5m podczas poreczowania zamulonych jaskin rzecznych w pradzie, eksploracja mozliwa jest czesto tylko w bocznej konfiguracji, kopanie pod woda 1km od wyjscia w zerowej widocznosci nie nalezy do rzadkosci, tak jak i 1.5km dziewicze eksploracje od wejscia i czasy nurkowan powyzej 5 godzin. Eksplorujemy takze jaskinie ponizej 100m - znacznie rozne jednak od Elephante Bianco.
ROZNE, nie lepsze ani gorsze, latwiejsze ani trudniejsze, rozne. Jaskinie sa rozne, wbrew temu co niektorzy twierdza, mowiac slawne juz ze 'wapien jest wszedzie taki sam' ( co ciekawe nie, nie jest). Wszystkie odkrycia sa kartowane, opisywane i publikowane na biezaco w Descent Magazine, Speleology i Irish Speleology. W sieci zapraszam na technicaldiving.ie, plongeesout.com, cavediver.net oraz gnj.org.pl (glownie pod wlasnym nazwiskiem lub jako arturconrad) Rzadko  publikuje wyniki kartowania w Internecie - nie jest to ogolno przyjeta praktyka i czesto gdy sam chce zdobyc plany danych jaskin musze sie zwrocic do bibliotekarzy konkretnych klubow speleologicznych w danym kraju, napisac do oryginalnych odkrywcow lub dotrzec do lokalnych ( w przypadku Elephante bylyby to wloskie)/krajowych periodykow speleologicznych. Czsami nie wszystko da sie zdobyc siedzac w fotelu przed ekranem.

Pozdrawiam

Artur Kozlowski

~Kris (Xdivers Team) 
Artur, 
Faktycznie nazwisko Casatiego nie jest wspomniane w tekście, masz rację. Jest wzmianka o tym, że odbyło się tam wiele głębokich nurkowań, natomiast dokładne plany kończą się na głębokości ok 100m. Ja nie byłem w EB tak głęboko, ale z tego co wiem to co jest publikowane w necie średnio przystaje do rzeczywistości. Czy tak jest w istocie? Niebawem mam nadzieję to widzieć. 
Imponujące to co robisz, respect. Aczkolwiek nie do końca mój klimat, lubię widzieć jaskinię, przynajmniej w jedną stronę, to zdecydowanie budzi szacunek. 
Pozdrawiam 

http://wyprawy.onet.pl/36418,510,1588684,ekspedycja.html

Piortek Strzeżysz tam ( na Nandze ) podobno był;)



Wyprawa sie nie odbyła...Czapie sie maszt spierdolił;)

Komentarz Artura Hajzera do postu "Wspinaczkowe zero"







Jestem przekonany ze komentarz ten wart jest szerszej publikacji ze względu na zawartą w nim w miare pełną ocene Wyprawy "justice for all" autorstwa Artura Hajzera. Zapewniam nie jest to korespondencja prywatna:) Zapraszam do lektury:
waldasso

Styl w jakim wspinają się Tomek i Marek - tzw punk style - to nie jest rewolucja smartfonowa ani żaden nowy trend - to sprawa stara jak historia himalaizmu.



Żeby wejść na ośmiotysięcznik trzeba chodzić góra-dół - aklimatyzować się. Przed atakiem trzeba spędzić noc na 7000 zejść do bazy i dopiero potem atakować.INACZEJ SIĘ NIE DA I NIE WYMYŚLAJMY NOWEJ FIZJOLOGI I NAUKI.

Inna taktyka nie ma szans. Wiadomo to już od początku XX wielku.
I nie ma co udowadniać, że jest inaczej i że jaja są kwadratowe. 

Oczywiście pojawiali się śmiałkowie, ekscentryczni przygodowcy, co sądzili inaczej i próbowali
wspinać sie w stylu punk style - takie próby miały miejsce już na początku historii podboju everestu jak i wielokrotnie potem a najsławniejsza to wyprawa niejakiego Sayra na Everest w latach 60 - też w ataku non stop wszedł na 7400 - kup se moją książkę Korona Ziemi a dowiesz się więcej.

Tomkowi nie tyle zabrakło żarcia co był już na granicy - zmarniały,
z bólem głowy i odwodniony, zdolny do pokonania krótkich zaledwie odcinków - był absolutnie na granicy.

Można mu gratulować, że nie przekroczył tej granicy zanadto, że podjął decyzję o wycofaniu - jedyną słuszną. 

Wal dasso - wierz mi na słowo - niewiele brakowało by Tomka nie było wśród nas - nie trzeba się oglądac daleko za siebie by znaleźć tragiczne przykłady zimowych szturmów ze słabą aklimatyzacją.

18 dniowy atak non stop bez aklimatyzacji nie miał szans.
Niepotrzebne upodlenie tylko.
Można podziwiać Tomka za te 18 biwaków - że mu sie chciało - mnie by się nie chciało.
Nie mówmy jednak, że to miało jakiś szanse i że jest jakimś stylem nowym/rewolucyjnym - bo nie jest.
Taktyka najgorsza z możliwych a w zasadzie jej brak.
Brak w ogóle pomysłu na zaatakowanie tej góry. 
A jest zasada, że góry wysokie zdobywa się głową.
Brak ogólnego warsztatu i po prostu doświadczenia i patrząc
po dziennych urobkach to widać również brak umiejętności technicznych.

Gdyby Tomek i Marek zaaklimatyzowali sie wcześniej gdzieś (Cho Oyu,
Pumori - cokolwiek) sprawy wyglądać by mogły poważniej, profesjonalniej.

W 18 dniowych atakach non stop bez aklimatyzacji nie wejdzie się
na żaden ośmiotysięcznik ani latem ani zimą - jeżeli ktoś uważa
inaczej to se robi jaja po prostu i jest jajcarzem - hard corem przygodowcem -
- nie profesjonalistą

Poza tym jak się mu zwraca uwagę (Tomkowi) to sie obraża - 
- no klęska na całej lini.

Pozdrawiam
AH

cytat z...

http://ekstra.sport.pl/ekstra/1,151825,19971902,amazonski-triatlon.html?disableRedirects=true - Cały czas płynąłem za Marcinem na wynajęte...